Sondażowe wyniki wyborów parlamentarnych komentuje dr Krystian Dudek, prezes Polskiego Stowarzyszenia Public Relations. Jego zdaniem, Platforma Obywatelska fatalnie komunikowała się z wyborcami i to zdecydowało o porażce z PiS-em.
Kwintesencją tych wyborów jest to, że ludzie po raz pierwszy zagłosowali przeciwko Platformie Obywatelskiej. Porażki PO nie można tłumaczyć tym, że ktoś nie poszedł głosować, bo przegrała zarówno wśród młodych, jak i ludzi z wyższym wykształceniem, czyli wśród tych, którzy dawniej stanowili o jej sile.
PO nie wyciągnęła żadnych wniosków z kampanii prezydenckiej, nie miała żadnego pomysłu. W kampaniach wyborczych obowiązuje stara amerykańska zasada – trzeba opowiedzieć siebie i opowiedzieć przeciwnika. Tymczasem PO fatalnie opowiadała konkurentów, od lat strasząc Jarosławem Kaczyńskim i Antonim Macierewiczem. Tymczasem PiS zagrało bardzo inteligentnie, Kaczyński został wycofany do drugiego szeregu, a Macierewicz czy Brudziński nie pojawiali się zbyt często. Postawiono na twarze, które kojarzą się z sukcesem, tak jak
w przypadku Beaty Szydło, szefowej zwycięskiej kampanii Andrzeja Dudy.
Pytaniem bez odpowiedzi jest to – dlaczego Platforma Obywatelska nie zorientowała się, że taka narracja się nie sprawdza.
Ciekawa sytuacja ma też miejsce na lewej stronie sceny politycznej. Po ostatniej debacie ogłoszono, że jej zwycięzcą został Adrian Zandberg. Lewica miała się odradzać i miała to być wielka wygrana, tymczasem okazało się, że to pyrrusowe zwycięstwo. Zandberg paradoksalnie pokonał całą lewicę, bo do sejmu nie wchodzą ani jedni, ani drudzy. Oznacza to też koniec epoki starych twarzy jak Miller, który w ostatnim czasie chował się za młodymi kobietami – Magdaleną Ogórek czy Barbarą Nowacką. Zgodnie z tym, co sam mówił, poznamy go teraz po tym jak kończy.
A zaczyna Partia Razem, która przekraczając 3 proc. otrzyma dofinansowanie, co może pomóc jej rozwinąć skrzydła. Te wyniki mogą też oznaczać powolny koniec PSL, bo jeśli ludowcy nie będą potrzebni jako koalicjant – stracą stanowiska i możliwości gwarantowania swoim sympatykom posad. A to może oznaczać odwrót od partii w stronę np. PiS.
Przed nami ciekawa kadencja. Jeśli potwierdzi się większość PiS, będzie można powiedzieć tej partii: „sprawdzam” i rozliczać z obietnic wyborczych. Mając przewagę w parlamencie
i swojego prezydenta, PiS-owi nie pozostaje nic innego niż realizacja kampanijnych zapowiedzi.