Newsweek pisze o wczasach Piotra Dudy w hotelu „Bałtyk”. Lider Solidarności najpierw milczy, później wydaje oświadczenie. To zdaniem przedstawicieli agencji PR daje mu czas na przygotowanie solidniejszych argumentów.
W zeszłym tygodniu Newsweek przyjrzał się rachunkom prezydenta Andrzeja Dudy,
w czasach, gdy był posłem Prawa i Sprawiedliwości. Wówczas tamta publikacja miała duży wydźwięk medialny, głos w sprawie zabrała także Kancelaria Prezydenta. Jak będzie tym razem?
Zdaniem Grzegorza Millera, prezesa MillerMedia, tekst o Piotrze Dudzie nie wstrząśnie Solidarnością. Raz, że zarzuty w tekście nie są bardzo grubego kalibru, a dwa, że Newsweek wśród popleczników Piotr Dudy nie ma wysokiej pozycji na skali wiarygodności – dodaje.
Grzegorz Miller odnosi się także do formy oświadczenia szefa Solidarności, która – jak komentuje – zawiera same inwektywy pod adresem tygodnika, w zasadzie nie odnosi się do treści artykułu. Dr Krystian Dudek, właściciel Instytutu PUBLICO, Prezes Zarządu Polskiego Stowarzyszenia Public Relations zwraca także uwagę na aspekt komunikacyjny. Obie strony prezentują cały arsenał wojny komunikacyjnej: przypinanie łatek czy obrzucanie błotem, zgodnie ze starą zasadą mówiącą, że rzucać warto, bo zawsze coś się przyklei. Mamy też typowe strategie komunikacji kryzysowej: ignorowanie argumentów przeciwnika, szum informacyjny czy obronę przez atak.
Krystian Dudek jest też zdania, że przewodniczący Piotr Duda i jego otoczenie celowo nie odpowiedziało na pytania Newsweeka: Umożliwia bowiem skomentowanie publikacji jako mającej nikłe oparcie w faktach i podważenie jej wiarygodności. Umiejętnie zagrano też na czas zapowiadając konferencję na wtorek. Każdy wyważony odbiorca powinien poczekać
z komentarzami właśnie do jutra. Niewykluczone też, że dowiemy się o innych sensacjach, które narzucą nowy ton interpretacji całej wojnie medialnej – podsumowuje prezes Instytutu Publico.
Linia obrony Dudy jest tu bardzo wyraźna – stwierdza z kolei Grzegorz Miller: Najpierw dyskredytacja źródła, żeby zyskać czas na przygotowanie solidniejszych argumentów. Nie jest to typowe oświadczenie dla prasy, które ma na celu uspokojenie nastroju, poprawienie wizerunku
i odparcie argumentów, tylko element gry politycznej i jako taki powinno być traktowane.
Oświadczenia szefa Solidarności skomentował również Tomasz Lis, najpierw na Twitterze: Pan Piotr Duda mi grozi. Nie polecam wizyty u psychologa, ale konsultacje z prawnikiem
i włączenie hamulców, owszem. Więcej napisał już na blogu natemat.pl. Tam dodał, że oświadczenie związkowca zawiera tylko insynuacje i obelgi. A odniesień do naszych zarzutów brak. Zdaniem dziennikarza tekst Dudy jest desperacką, graniczącą z paniką próbą obrony, przed materiałem „Newsweeka”, który całkowicie go kompromituje i pozbawia go jakiejkolwiek wiarygodności. (mw)