Frekwencja w referendum szacowana na poziomie ok 8% pokazała, że nie miało ono sensu. Wyniki możemy schować do szuflady, bo absolutnie nic z nich nie wynika. Pomijając tło polityczne, sens wczorajszego głosowania, treść zadanych pytań i to co
z nich wynika – jest jeden cenny wniosek. Wniosek odpowiadający na pytanie czy robiąc event warto go promować.
Politycy zarzucają sobie, że referendum kosztowało ok 100 mln. zł. Dodają ciekawostki, że
w USA w tym evencie wzięło udział niecałe 700 osób, podczas gdy w ostatnich wyborach było to ok 25 tys. zł, czyli prawe 400 razy mniej. Taki udział przy takim budżecie to naprawdę sztuka…
Wniosek jest jeden – bez względu na typ eventu – zawsze część budżetu należy przeznaczyć na jego promocję. Referendum miało bardzo słabą oprawę informacyjną. Brakło materiałów informujących o referendum, konsekwencji zadanych pytań, a także komunikatów zachęcających do udziału. A warto dodać, że wielu obywateli nie wie nawet co to JOW-y, na czym polega finansowanie partii politycznych i co z niego wynika. Nie wszyscy pamiętali też
o niedzielnym akcie demokracji. I szkoda, bo rzuca to cień na samą instytucję referendum
i nie buduje dobrej reputacji tego rozwiązania na przyszłość. Pamiętajmy, że to organizator referendum był odpowiedzialny za odpowiednią kampanię informacyjną motywującą do udziału.
Bez promocji nawet najlepszy event może zostać położony na łopatkach i tak właśnie się stało.