Opinie ekspertów wskazują, że debata przedwyborcza, która odbyła się w ostatni wtorek, nie będzie miała realnego wpływu na wyniki październikowych wyborów oraz że nie każdy lider partii nadaje się do publicznej debaty. Wzięli w niej udział: Jacek Sasin (PiS), Borys Budka (Koalicja Obywatelska), Władysław Kosiniak-Kamysz (PSL), Andrzej Rozenek (SLD) i Jacek Wilk (Konfederacja). Dla Wirtualnych Mediów w sprawie debaty wypowiedział się ekspert z zakresu marketingu politycznego – dr Krystian Dudek.
Wtorkową debatę obejrzało prawie 2 mln widzów. W mediach określana jest mianem koncertu recytatorskiego i oceniana na niewnoszącą nic nowego w okresie przedwyborczym. Tylko jedna z partii postawiła w debacie na lidera swojej partii. Reszta ugrupowań wybrała inne twarze.
– Jest to rozwiązanie praktykowane w polskiej polityce. Rozwiązanie, do którego już przywykliśmy. Wynika to z tego, że nie wszyscy liderzy mają wizerunek i odbiór, na którym zyskuje partia. To dlatego sondowany jest odbiór i postrzeganie twarzy danej partii i ugrupowanie 'wystawia’ najkorzystniej odbieranego polityka. Można odnieść wrażenie, że partie do debaty wskazały polityków, którzy potrafią debatować spokojnie, i w sposób mniej agresywny (co mogłoby być źle odebrane) potrafią punktować rywali – zaznacza dr Krystian Dudek – ekspert ds. marketingu politycznego i public relations.
W opinii eksperta każdy uczestnik debaty był do niej przygotowany, jednak, aby zdążyć w wyznaczonym czasie, przygotował wyuczoną kwestię i podczas wypowiedzi koncentrował się właśnie na niej.
– Tylko raz wywiązała się dyskusja, w której uczestnicy wzajemnie ripostowali. Szkoda, że tylko raz, bo właśnie dyskusja i wymiana argumentów stanowi fundament debaty – komentuje dr Krystian Dudek.
Czy debata zaskoczyła czymś widzów? Kto z wyżej wymienionych polityków postarał się najbardziej? Całość wypowiedzi dr. Krystiana Dudka w materiale redaktor Beaty Goczał można przeczytać TUTAJ.