Wygrane wybory i kilka słów o prowadzeniu kampanii

69,8% to wynik wyborczy p. Małgorzaty Hercuń-Dąbrowickiej, której kampanię prowadziliśmy! To osoba debiutująca w polityce, startująca ze świadomością, że łatwo nie będzie. W I turze zdobyła ok 42% głosów (przy 5 kandydatach), a w II turze wygrała z byłą zastępczynią wójta, której mąż jest radnym grupy mającej większość w Radzie Gminy. Wygrywając w 7 na 8 okręgów. Była to chyba najdłuższa kampania w historii polskiego samorządu, bo trwała ok. pół roku. Ze względu na pandemię termin wyborów był przesuwany.
Pomału zaczyna się czas myślenia o kampaniach wyborczych. Czuć to choćby po liczbie „wstępnych” i „niezobowiązujących” telefonów. Jeśli ktoś poważnie myśli o zwycięstwie musi pamiętać o zasadach. Poniżej pierwszych kilka (kolejne może za jakiś czas, a kilka zostawimy dla naszych Klientów).
1. Konsekwentna realizacja założeń.
Działania na pół gwizdka nie dają efektu. Planu trzeba się trzymać (korygując na bieżąco wg potrzeb wynikających choćby z działań konkurentów). To jak przepis na ciasto – ważne kiedy co dodasz, a niektórych składników nie możesz podmienić, bo Ci się nie upiecze.
Pamiętam kampanię prezydencką w sporym mieście. Nasz Kandydat (polubiliśmy go) miał plan i założenia. Ale jak się okazało realnie mierzył w mandat radnego (który zdobył, o to mu chodziło i był szczęśliwy) i nie zrealizował ponad połowy zaplanowanych działań „prezydenckich”. Gdybyśmy wiedzieli, że tak będzie – prawdopodobnie nie robilibyśmy tej kampanii. Bo też dbamy o swój PR, a ciasto nawet jeśli mniejsze pieczemy zgodnie z najlepszym przepisem.
2. Szczera rozmowa na starcie: o atutach i tym, co kandydat ma za uszami…
Musimy wiedzieć co nas może zaskoczyć. Wiedząc to na starcie możemy poprowadzić kampanię tak, by tego uniknąć lub zneutralizować. Ale nie możemy o tym dowiedzieć się z gazety czy Internetu.
Pamiętam kampanię, w której okazało się, że kandydat chcący prezentować się jako praktykujący katolik miał kochankę „o której nikt nie wiedział”. Odradziliśmy mu promocję „na dobrego męża”. Wygrał. Trzeba przyznać, że gospodarzem był dobrym. A spraw prywatnych nie komentujemy. W innej kampanii – odnosząc się do bieżącego kontekstu i wydarzeń – potencjalny kryzys (nie obyczajowy) przekuliśmy w sukces. Ale byliśmy przygotowani.
3. Przygotowanie.
Zaczynamy od szkolenia dla sztabu i kandydata. Wszyscy muszą grać do jednej bramki i znać taktykę. Choć brzmi to zaskakująco – niektórzy myślą, że bez sztabu dadzą radę. Raczej nie dadzą, bo pracy jest dużo, kampania zatacza szersze kręgi i staje się coraz bardziej angażująca. Trzeba mieć sztab, a on musi wiedzieć co i dlaczego ma robić. Czyli strate…
4. … Strategia.
Do kogo, co i jak mówimy? kiedy i z jakimi przekazami wychodzimy? w jakim kontekście się pokazujemy? I jeszcze kilka rzeczy, które mówimy tylko naszym Klientom.
5. Błędy własne.
Nie ułatwiajmy konkurentom pracy, serwując im na tacy nasze błędy. Jeśli nie korzystasz, gdy przeciwnik jest na linach, jeśli sam strzelasz sobie w kolano – pozostaje Ci liczyć na szczęście. Ale pamiętaj, że to sprzyja lepszym. A lepsi są ci, którzy są przygotowani!
6. Internet.
Dzisiaj kampania przenosi się do sieci. W dobie pandemii, gdy nie było mowy o spotkaniach bezpośrednich, to Fb dawał nam możliwość zbliżenia się do wyborców. Odpowiednie dawki merytoryki i emocji, odpowiedni content i timing – to klucz. Nie ucz się na swoich błędach, rób to dobrze. Badaliśmy FB samorządowców i parlamentarzystów. Uśredniona ocena 3+, a nie jest to nota gwarantująca sukces. Za dużo tam błędów, przypadkowości i chaosu.
7. Lepiej wcześniej niż.. później.
Nie zaczynaj kampanii za późno. Twoja wielka mobilizacja na ostatniej prostej będzie mało wiarygodna.
Są też działania, które trzeba zasiać z odpowiednim wyprzedzeniem, by na czas wykiełkowały i byś zebrał plon, a Twoi konkurenci z zazdrością oglądali Twoje plecy.
To na rozgrzewkę! Dzisiaj świętujemy prawie 70% naszej Kandydatki. Bo chyba każdy Kandydat brałby taki wynik w ciemno 🙂