Debata ze wskazaniem na Komorowskiego – komentarz dra K. Dudka dla Wirtualnemedia.pl

dudakomorowski-debatatvp-655

Za nami #debata prezydencka w TVP. Formuła „jeden na jeden” zgodnie
z przewidywaniami okazała się zdecydowanie bardziej emocjonująca od formuły „jeden z dziesięciu”. Mniej przewidywalny okazał się jej wynik. Po zaskakujących rezultatach I tury, słabej kampanii Komorowskiego i skutecznej Dudy – ten drugi dla wielu był faworytem. Jednak słabość kampanii Komorowskiego obniżyła oczekiwania wobec niego i paradoksalnie sprzyjała sukcesowi w debacie.

Obaj kandydaci podczas debaty mieli mocne momenty, ale więcej miał ich obecny prezydent, który częściej umiejętnie punktował swojego konkurenta. Pytanie czy wiatr w żaglach jaki poczuł Komorowski poniesie go do drugiej debaty, w której trudniej będzie zaskoczyć kontrakandydata.

Jak ważne są debaty w wyborach prezydenckich nikogo nie trzeba przekonywać. W historii marketingu politycznego zapisało się ich wiele, w tym te, które miały znaczący wpływ na wynik wyborów: Nixona z Kennedym, Reagana z Carterem czy Kwaśniewskiego z Wałęsą. Debata Komorowskiego z Dudą może zmienić przebieg kampanii, bo pokazała Komorowskiego lepszego niż widzimy go w całej kampanii, a przyznać trzeba, że spadek poparcia z wyjściowego poziomu 60-70% w jego wykonaniu to nie lada sztuka. Duda dał się zaskoczyć kilkoma ciosami przygotowanymi przez sztabowców prezydenta i wypadł poniżej oczekiwań. I nie zmieni tego zaklinanie rzeczywistości przez sztaby, które bez względu na wszystko dzisiaj ogłoszą zwycięstwo swojego polityka.

Zaczęło się łagodnie, nawet stroje kandydatów były stonowane, a ich kolorystyka nie zapowiadała emocji. Ale niech ta początkowa łagodność nikogo nie zwiedzie. Oto kilka wybranych elementów debaty, które mogły zapaść w pamięć i zrobić wrażenie na widzach.

Komorowski (zgodnie ze scenariuszem) umiejętnie rozpoczął – z przekazał Dudzie urodzinowe życzenia spełnienia marzeń, ale inteligentnie i z humorem dodał, że może nie wszystkich. Wiedział też gdzie patrzeć, nie błądził wzrokiem i umiejętnie pozycjonował Dudę zwracając się do niego per „panie pośle”. W materiałach filmowych widzieliśmy, że uprzejme gratulacje i życzenia złożył Dudzie jeszcze przed rozpoczęciem programu, być może usypiając nieco czujność konkurenta.

Duda odpowiedział podziękowaniami za przybycie, ale nie odniósł się do życzeń, które najwidoczniej go zaskoczyły. Sprytnie natomiast wypomniał Komorowskiemu nieobecność podczas poprzedniej debaty. To był dobry argument, ale już w pierwszych chwilach dało się zauważyć większe zdenerwowanie Dudy. Kilka razy przejęzyczył się i sprawiał wrażenie niezdecydowanego lub niezorientowanego gdzie patrzeć.

Komorowski mówił z przekonaniem, spokojem i mieszcząc się w wyznaczonym czasie.
W odróżnieniu od dotychczasowej kampanii był zdecydowany i autentyczny. Nie popełniał firmowych gaf i nie był rubaszny. Taki początek musiał lekko wyprowadzić z równowagi Dudę, bo dało się wyczuć jak bardzo chciał nadrobić słabszy nieco start. W zasadzie w każdej wypowiedzi przekraczał wyznaczony czas, tym samym przy kolejnych pytaniach starał się mówić coraz szybciej. Po kilku minutach, emocje się wyrównały, ale pierwsze wrażenie robi się tylko raz. Sztab Komorowskiego najwyraźniej zrobił to, co do niego należało, przygotowując kilka mocnych kart, które z czasem lądowały na stole.

Pojawił się wątek pozycji Polaków (D. Tuska) w Europie, kulminację fali emigracji za czasów rządów PIS, bojkot Rady Bezpieczeństwa Narodowego przez J. Kaczyńskiego, stanowisko Dudy w sprawie in vitro, temat SKOK-ów, dokonania Dudy z czasów pracy w Kancelarii Prezydenta, koszty ewentualnej realizacji obietnic wyborczych przedstawiając je jako nierealne i pytając retorycznie czy aby je zrealizować podniesie podatki. Warto zaznaczyć, że Komorowski dobrze poradził sobie również z pierwszym pytaniem zadanym bezpośrednio przez Dudę – o jego słowa w liście z 2011 r. na uroczystości upamiętniające ofiary w Jedwabnem:  „Naród ofiar był także sprawcą”. Odpowiadając nawiązał  do słynnych słów biskupów polskich, którzy „wybaczali i prosili o wybaczenie”, a jednocześnie zaakcentował swoją skuteczną interwencję po gafie Obamy mówiącego o polskich obozach zagłady. Odpowiadając na kolejne pytania Dudy, Komorowski skutecznie przechodził z obrony do ataku.

Blokowanie etatu i wydruk asami z rękawa

Najmocniejszym asem, który z rękawa wyciągnął Komorowski, było wymowne pytanie
o blokowanie od 9 lat etatu na krakowskiej uczelni przez Dudę. Tym pytaniem Komorowski totalnie zaskoczył Dudę, który próbując zripostować, zdołał jedynie wydusić z siebie: „Panie Prezydencie…”. Ewidentnie sztab Dudy nie przewidział i nie przygotował swojego kandydata na taką okoliczność, a takimi zaskoczeniami buduje się wizerunek całej debaty.

(…)

Całą analizę można przeczytać na:

http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/dynamiczny-komorowski-w-debacie-lepszy-niz-w-kampanii-grzeczny-duda-dal-sie-zaskoczyc-kilkoma-ciosami