artykuł ukazał się na portalu www.PRoto.pl 11 maja 2015 r.
Przejdź do publikacji

W sztabie Andrzeja Dudy i Pawła Kukiza słyszeliśmy wczoraj Mazurka Dąbrowskiego, w sztabie Bronisława Komorowskiego marsz żałobny. Wyniki I tury przejdą do historii polskiego marketingu politycznego. Dlaczego? Spadek poparcia, jaki w stosunku do pierwszych sondaży wyborczych zaliczył Bronisław Komorowski i wzrost poparcia Andrzeja Dudy i Pawła Kukiza zaskoczyły równie mocno ich wszystkich.

Czy mamy do czynienia z efektem domina?

Wystąpienie A. Dudy po ogłoszeniu wyników wyborów może na to wskazywać. Było zdecydowanie lepsze od wystąpienia B. Komorowskiego. Odniesienie się do elektoratu P. Kukiza i jednoznaczne wskazanie na wzajemne podobieństwa może być już momentem kluczowym kampanii II tury. Bardzo umiejętnie odpowiedział też na apel B. Komorowskiego o debatę. A w skali całej kampanii radykalnie zwiększył swoją rozpoznawalność, nie popadł w ton charakterystyczny dla J. Kaczyńskiego, a dzisiaj o 7.00 rano znowu wyprzedził Komorowskiego, bo gdy ten jeszcze w pałacu – Duda częstuje warszawiaków kawą, budząc ich do zmiany.

Odczytane z kartki podziękowanie B. Komorowskiego i stwierdzenie, że jego wynik to ostrzeżenie dla obozu rządzącego było słabe. To próba odwrócenia uwagi od osobistej przegranej, słabości sztabu i tego, że po odejściu do Brukseli D. Tuska – B. Komorowskiemu nie udało się przejąć roli lidera mobilizującego PO, nawet z pozycji prezydenta. Niestety nie udaje się to także E. Kopacz, która z całym swoim rządem zrobiła sobie wczoraj w sztabie B. Komorowskiego bardzo smutne, symboliczne i kolejne zdjęcie z 'przegraną’.

Sztab Komorowskiego wydawał się niezdecydowany – czy w kampanii uderzać w Dudę i Kaczyńskiego, grać na aktywność ustawodawczą, jak wykorzystać potencjał internetu (czego w efekcie nie zrobili) i jak mobilizować swoje zaplecze. Jak połączyć motyw sprawdzonego, stabilnego prezydenta z często rubasznymi i niewyszukanymi żartami, które raczej nie kojarzą się z mężem stanu.

A wracając do domina – te wyniki mogą zmienić wiele. Symptomatyczne są słowa J. Korwin-Mikkego o tym, że jego kilkumiesięczna partia, patrząc przez pryzmat wyników wyborów prezydenckich, osiągnęła lepszy wynik niż 16-letnie SLD i 25-letnie PSL. To smutna prognoza jeszcze smutniejszej i czarnej przyszłości SLD oraz J. Palikota (razem nie przekroczyliby dzisiaj progu). I nie zmieni tego nudne już hasło o potrzebie budowania wspólnej lewicy. Wyniki pokazują, że Polacy za taką lewicą jaką ostatnio oglądamy wcale nie tęsknią. Tym bardziej po fatalnym eksperymencie z M. Ogórek w roli produktu marketingowego w stylu proszku do prania, który miał podbić rynek, ale opakowanie nie wystarczyło.

I tura dowiodła, że wybory mogą zaskakiwać. II tura może zakończyć się tak samo.

Przed nami najciekawsze 2 tygodnie w polskim marketingu politycznym od wielu lat. O wyniku zdecydują dwie kwestie. Pierwsza – umiejętność mobilizacji wyborców – tu większe szanse Komorowskiego, którego część wyborców z premedytacją mogła postraszyć w I turze, by poprzeć w II. Druga – przejęcie elektoratu pozostałych kandydatów – tu większe szanse Dudy, który będzie czerpał z większej puli bliższych mu, jak się wydaje, wyborców Kukiza. I choć sam Kukiz oficjalnie nie poprze nikogo, bowiem właśnie rozpoczął kampanię parlamentarną, to Duda puścił już mocne oko do jego zwolenników. Ponadto Duda w powyborczy poniedziałek wstał skoro świt i zaczyna uciekać Komorowskiemu. Niedługo zobaczymy czy obecny jeszcze prezydent nie zaśpi, a widząc kampanię w I turze można się zastanawiać czy nie prześpi reelekcji w pakiecie z wyborami parlamentarnymi.